Jak co wieczór weszła do klubu, lecz tego wieczoru czuła się fatalnie. Bardzo bolała ją głowa, brzuch oraz kręgosłup. Wszystko widziała zza mgłą i czuła się jakby sama strasznie się upiła. Założyła swój dzisiejszy strój, makijażystka zrobiła jej makijaż, a jej prywatna fryzjerka fryzurę, która idealnie pasowała do całości. Weszła na scenę chwiejnym krokiem, a gdy już miała wykonać pierwszy ruch, upadła. Wszyscy byli zszokowani i nie wiedzieli co się dzieje z ich ''ulubienicą''. Jej szef stał za kulisami i przyglądał się temu wszystkiemu z wściekłością. Wpadł i zabrał dziewczynę przepraszając wszystkich ludzi za zbędne zamieszanie nakazując innym tancerkom by wykonały jakiś taniec zabawiając przy tym gości. Rzucił ją na podłogę i wziął ze swojego biurka szklankę wody ochlapując przy tym blondynkę. Niebieskooka otworzyła oczy i gdy tylko spojrzała się na mężczyznę, chciała wstać z ziemi, lecz skończyło się to ponownym upadkiem. Przerażona spojrzała w jego wściekłe oczy, a gdy zobaczyła, że Stev był coraz niej blisko próbowała się odsuwać, ale w końcu wpadła na zimną ścianę. Mężczyzna z całej siły kopnął ją w brzucho oraz rzucił w jej drobną postać szklanym naczyniem, którego kawałeczki wbiły się w jej nadgarstek.
Załkała cicho zakrywając swoimi rękami swoją głowę przyjmując jednocześnie kolejne ciosy wymierzane przez niego. Coraz bardziej zdenerwowany szarpnął za jej ręce, by w końcu odsłonić jej biedną, czerwoną od płaczu twarzyczkę i wymierzyć w nią ostatni cios, przez który straciłaby przytomność. Nie wiedziała jak się obronić, gdy tylko zobaczyła jeden, największy kawałek szkła, który jeszcze się na niej nie rozbił, niewiele się zastanawiając zamachnęła się i cisnęła go owym przedmiotem. Szef złapał się za swoją łysą głowę, w której tkwił jeden, mały kawałeczek szkiełka i przeklinał pod nosem. Dia korzystając z okazji, o własnych siłach wydostała się z jego gabinetu. Szła przez korytarz cała zakrwawiona, co chwilę ktoś posyłał jej litościwe spojrzenia, ale później jak najszybciej odwracał od niej wzrok. Szlochając wydostała się w końcu na zewnątrz i idąc zupełnie ciemną ulicą, nagle wpadła na kogoś. Była to piękna dziewczyna o bardzo długich, białych włosach.
- Przepraszam – mruknęła chcąc wyminąć białowłosą.
- Czekaj. To ty Claudia? – spytała chwytając ją za nadgarstek, sprawiając przy tym, że blondynka syknęła z bólu. – Przepraszam. To naprawdę ty?
- Rozalia? Tak, to ja. Przepraszam, ale muszę już iść, naprawdę się spieszę. – rzuciła szybko wyrywając się od dawnej przyjaciółki sprawiając sobie przy tym kolejną porcję bólu. – Auć.
- Dia, na pewno wszystko okej? Wyglądasz słabo i nie ściemniaj mi tutaj, że wszystko w porządku. Olałaś ostatni rok liceum i zniknęłaś, nikt nie wiedział co się z tobą dzieje. Chodź, dzisiaj nocujesz u mnie, musimy pogadać. I to poważnie. Mimo, że nie widziałam ciebie przez tyle lat, nadal jesteś i będziesz moją najlepszą przyjaciółką. – powiedziała stanowczo prowadząc ją do swojego auta. Wsiadła posłusznie. Wszystko było już jej obojętne po wydarzeniach z dzisiejszego wieczora. Przez całą drogę nie odezwały się do siebie ani słowem. Gdy w końcu weszły do domu, Rozalia poszła do kuchni i po chwili wróciła do salonu z kubkiem cappucino.
- Pamiętałaś... – szepnęła, a jej kąciki ust zauważalnie się podniosły.
- Jakbym mogła zapomnieć co piłam z moją najlepszą przyjaciółką, gdy miałyśmy naprawdę podłe humory? – rzekła i uśmiechnęła się do dziewczyny. – Dobrze, a teraz opowiadaj, dlaczego masz wszędzie siniaki i jesteś cała we krwi. Opowiedz mi to szybko, a później zajmiemy się tym twoim nadgarstkiem. – dodała. Claudia opowiedziała jej całą historię od początku, zaczynając od tego, czemu opuściła wcześniej szkołę, a kończąc na tym jak potraktował ją szef. Dziewczyna rozpłakała się, bo miała już dosyć tego wszystkiego, nie chciała się do tego przyznać złotookiej, ale nie chciała wracać już do swojej pracy. Bała się Steva jak nikt inny i nie chciała przekonać się na własnej skórze czym by się skończyło ich następne spotkanie.
- Wyciągnę ciebie z tego, nie bój się. Już więcej tam nie wrócisz. – wyszeptała i przytuliła do siebie odzyskaną po wielu latach przyjaciółkę. Obydwie się rozpłakały i płakały tak, jak nigdy dotąd. Zrozumiały, że ich przyjaźń jest nierozłączna i że nic i nikt więcej ich nie rozdzieli.
- Ale ty nic nie rozumiesz. Z moim wykształceniem nikt mnie nigdzie nie przyjmie do pracy – powiedziała.
- Wiem, więc załatwię ci robotę u Leo. Może nie będziesz zarabiać tam fortuny, ale na pewno będzie ci starczyć na jakieś opłacenie rachunków, na przeżycie i na jakieś drobne zakupy.
- Roz, ale naprawdę nie musisz...
- Muszę. Nie sprawię tylko tobie przysługi, pomogę też i jemu. Od dwóch miesięcy szuka kogoś do pomocy, a wierzę, że ty nadasz się do tego doskonale – odparła. – No już, nie płacz. Dzisiaj i jeszcze przynajmniej kilka dni, śpisz u mnie. Jutro wpadniemy po twoje ciuchy oraz najpotrzebniejsze kosmetyki. Nie słyszę odmowy. – odpowiedziała i jeszcze bardziej ją przytuliła.
- Dziękuję ci za wszystko, jesteś najlepsza.
- Wiem. – powiedziała białowłosa, na co obydwie wybuchnęły śmiechem...
To był zdecydowanie najbardziej zakręcony dzień w jej życiu. Nie mogła go nazwać najgorszym mimo, że dzisiejszy wieczór był okropny, to odzyskała przyjaźń. Przyjaźń, która teraz jest jej największym skarbem.
Z przyjemnością informuję Cię, że Twoje zgłoszenie zostało pozytywnie rozpatrzone i dodane do Katalogu blogów Słodkiego Flirtu.
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci dużo weny i wolnego czasu na napisanie nowych rozdziałów, które będziesz mogła u nas zgłaszać ;)
PS Możesz zgłosić swój drugi blog ;)