Nastąpił długo wyczekiwany przez ciebie dzień. W końcu skończyłeś naukę na studiach, do których przymusił ciebie ojciec. Nigdy nie chciałeś być wzorowym uczniem - wręcz przeciwnie. Zawsze chciałeś być normalnym, lubianym chłopakiem, który wychodził na imprezy co sobotę, a nawet nieraz i częściej, lecz nie było ci to dane. Musiałeś cały czas siedzieć w szkole nad papierami, bo byłeś gospodarzem szkoły. Teraz w końcu mogłeś się rozerwać, twoi rodzice niestety zginęli w wypadku samochodowym, z jednej strony poczułeś smutek, ale z drugiej też i niesamowitą ulgę, że będziesz mógł robić to, na co będziesz miał ochotę. Twoi kumple, zaprowadzili cię do klubu, ale nie wiedziałeś, że jest to klub ze striptizem. Gdy tylko wszedłeś do środka, chciałeś jak najszybciej wyjść, ale oni cię powstrzymali. Zamówili dla ciebie piękną dziewczynę, która miała się tobą jak najlepiej ''zająć''. Najpierw taniec, a później wiadomo zresztą co. Gdy się o tym dowiedziałeś, byłeś wściekły, lecz złość szybko minęła gdy zobaczyłeś ją - drobną blondynkę, która tańczyła na wielkiej, różowej scenie. Tańczyła na samym środku, była najładniejszą dziewczyną jaką kiedykolwiek zobaczyłeś. Jej drobna twarzyczka była pokryta mocnym makijażem, którego z pewnością powstydziłaby się zwyczajna dziewczyna. Jej ciało odziane było w różową sukienkę, która błyszczała w świetle reflektorów. Nie mogłeś się doczekać kiedy w końcu z nią to zrobisz, nie mogłeś siebie poznać. Ty - Nataniel Gold, który od zawsze (pomijając dzieciństwo) był grzecznym chłopcem, niedługo będzie się zabawiać z prostytutką.
Koledzy zawołali ciebie i postawili przed tobą kufel zimnego piwa, które wypiłeś duszkiem. Zamówiłeś jeszcze jeden, kolejny i kolejny. Nie byłeś pijany, ale świat wydawał ci się inny. Taki weselszy, wyluzowałeś się i zacząłeś nawet tańczyć z jakimiś ładnymi dziewczynami, ale w głowie i tak siedziała ci tylko ona. Podeszła do ciebie po dwudziestej czwartej. Z uwodzicielskim uśmiechem pocierając twój tors rękami szepnęła ci do ucha.
- To ty jesteś Nataniel? - szepnęła bawiąc się twoimi włosami. Kiwnąłeś tylko głową, czując, że się rumienisz. Wzięła cię za rękę i pociągnęła do jakiegoś długiego korytarzu. Szliście chwilkę w milczeniu i zatrzymaliście się przed drzwiami pokoju numer dwadzieścia dwa. Wyjęła ze swojej torebki klucze i otworzyła drzwi.
- Rozgość się. - powiedziała. Usiadłeś na fotelu obserwując każdy krok niebieskookiej. Po chwili włączyła jakąś wolną muzykę i zaczęła tańczyć. Zdejmowała powoli swoją sukienkę, buty i po chwili stała przed tobą w samej bieliźnie. Bosko tańczyła. Nie był to wyuzdany taniec jaki widziałeś w niektórych filmach, był to bardziej delikatny taniec. Poruszała się po pokoju jak piórko, które ma w sobie niezwykłą lekkość. Podeszła do ciebie i zaczęła ściągać twoją koszulę i całować twój tors aż w końcu czule ucałowała twoje usta. Pocałunek stał się bardziej namiętny, z chwili na chwilę zaczynałeś być coraz śmielszy.
Straciłeś poczucie czasu i poczucie rzeczywistości...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz